100. rocznica urodzin Kazimierza Serockiego – Filharmonia Narodowa

100. rocznica urodzin Kazimierza Serockiego – Filharmonia Narodowa

100. rocznica urodzin Kazimierza Serockiego – Filharmonia Narodowa, 28 i 29 października 2022
Wykonawcy: Orkiestra Filharmonii Narodowej, Anna Sułkowska-Migoń – dyrygent, Jakub Kuszlik – fortepian

To był krótki, a zarazem «treściwy» koncert. Złożyły się na niego cztery utwory trwające w sumie niecałą godzinę: uwertura Hebrydy Felixa Mendelssohna-Bartholdy’ego, Koncert fortepianowy a-moll op. 7 Clary Schumann, Freski symfoniczne Kazimierza Serockiego i Rapsodia hiszpańska Maurice’a Ravela.

100. rocznica urodzin Kazimierza Serockiego – Filharmonia Narodowa. Anna Sułkowska-Migoń. Fot. Jarosław Deluga

Anna Sułkowska-Migoń – kierownictwo muzyczne koncertu 100. rocznica urodzin Kazimierza Serockiego. Fot. Jarosław Deluga
100. rocznica urodzin Kazimierza Serockiego – Filharmonia Narodowa. Jakub Kuszlik. Fot. Jarosław Deluga

Jakub Kuszlik – solista w młodzieńczym Koncercie fortepianowym Clary Schumann. Fot. Jarosław Deluga

Gwoździem programu była kompozycja Serockiego. W marcu br. minęło sto lat od urodzin tego kompozytora. Freski symfoniczne, prawykonane w Darmstadt w 1964 r., nagrodzone rok później na  Międzynarodowej Trybunie Kompozytorów UNESCO w Paryżu, są jego najbardziej znanym utworem, nie licząc muzyki, którą pisał do filmów. Jest on autorem ścieżek dźwiękowych do fabuł, dokumentów i animacji. W sumie do kilkudziesięciu tytułów, w tym do Krzyżaków Aleksandra Forda i Potopu Jerzego Hoffmana.
Freski symfoniczne są doskonałym przykładem sonoryzmu – kierunku w polskiej muzyce XX wieku, w którym najważniejsze było brzmienie. Dźwięki wydobywano w wyszukane sposoby, uzyskując niesamowite efekty. (One też świetnie sprawdzały się w filmach). Freski to kompozycja z rozmachem – na wielką orkiestrę symfoniczną, do której Serocki dodał jeszcze dwa fortepiany, dwie harfy, mandolinę, gitarę i ok. 60 instrumentów perkusyjnych.

Drugim rarytasem w programie był koncert fortepianowy Clary Schumann. Tylko dyrygentka znała ten utwór. Pianista i muzycy Orkiestry Filharmonii Narodowej musieli się go nauczyć. Publiczność była więc świadkiem w pewnym sensie premierowego wykonania.
Poprzedzenie koncertu fortepianowego 14-letniej Clary Schumann (wówczas jeszcze Wieck) kompozycją Mendelssohna nie było przypadkowe. Mendelssohn dyrygował prawykonaniem tego koncertu, a w późniejszym okresie przyjaźnił się z Clarą i Robertem Schumannami. Z kolei Serockiego z Ravelem łączy biegłość w instrumentacji.

Do zaprezentowania tego programu Filharmonia Narodowa zaprosiła dwoje młodych, utalentowanych muzyków: Annę Sułkowską-Migoń – zwyciężczynię konkursu dla młodych dyrygentek La Maestra w Paryżu (2022) i Jakuba Kuszlika – najlepszego Polaka w XVIII Konkursie Chopinowskim w Warszawie w 2021 (IV nagroda).
Usłyszenie, jak Jakub Kuszlik interpretuje koncert Clary Schumann, było przyjemnością podszytą zaciekawieniem. Zazwyczaj laureaci Konkursu Chopinowskiego, zwłaszcza krótko po tym konkursie, proszeni są o granie Chopina. Wyrazy uznania dla Filharmonii Narodowej nie tylko za to, że poprosiła o utwór innego kompozytora; również za to, że wybrała intrygującą kompozycję, wzbudzającą chęć poznania. Niechopinowskie oblicze Jakuba Kuszlika podobało się publiczności. Na bis pianista zagrał z werwą Krakowiaka fantastycznego Ignacego Jana Paderewskiego, pozostawiając po swoim występie jak najlepsze wrażenie.

Annie Sułkowskiej-Migoń wróżę pierwszorzędną karierę dyrygencką. Ma wszystko, co nieodzowne do jej zrobienia – talent, osobowość i charyzmę. Rozmawiałam z Anną po tym koncercie.

100. rocznica urodzin Kazimierza Serockiego – Filharmonia Narodowa. Anna Sułkowska-Migoń, 28 października 2022. Fot. Jarosław Deluga

Anna Sułkowska-Migoń. Filharmonia Narodowa, 28 października 2022. Fot. Jarosław Deluga

Alina Ert-Eberdt: W programie podano, że od poprzedniego wykonania Fresków w Filharmonii Narodowej minęło ponad pół wieku!
Czym przygotowanie tej – zadanej Pani przez warszawską filharmonię – kompozycji różniło się od utworów, którymi dyrygowała Pani do tej pory?

–  Anna Sułkowska-Migoń: Wszystkim! Po raz pierwszy miałam dyrygować utworem z polskiej awangardy lat 60. XX wieku. Poznałam tę twórczość w czasie studiów, ale na zajęciach nigdy nie dyrygowałam utworem sonorystycznym na tak olbrzymi skład. Na YouTube jest tylko jedno nagranie; NOSPR-u pod dyrekcją Jana Krenza. Wysłuchałam go, żeby wiedzieć, jak to może brzmieć. 

W swojej interpretacji postanowiłam wyraźnie akcentować punkty kulminacyjne. Na próbach pojawił się problem. W jedynym zapisie nutowym, jaki istnieje, numery taktów są powpisywane co dziesiąty. Gdy pokazywałam punkt kulminacyjny, perkusiści, którzy we Freskach co chwilę zmieniają instrumenty, myśleli, że zaczyna się kolejna „dziesiątka”. Stanęło na tym, że dawałam znać dwoma rękami, że wchodzimy w „następną dziesiątkę” a oni, znając moją koncepcję brzmienia, realizowali ją. Można powiedzieć, że była to kreacja oparta na wzajemnym zaufaniu.

W Polsce rzadko pojawia się na afiszu koncert fortepianowy Clary Schumann. Orkiestra Filharmonii Narodowej i solista Jakub Kuszlik grali go pierwszy raz. A Pani, jak słyszałam, dobrze zna ten koncert.

– Tak i mam do niego sentyment. Jego ostatnią częścią dyrygowałam w drugim etapie konkursu La Maestra w Paryżu w marcu tego roku. Był to pierwszy koncert fortepianowy, który poprowadziłam w swoim życiu, co wiązało się ze stresem, ale i ze zdobyciem doświadczenia. Doszły do mnie potem głosy, że mój występ bardzo się podobał. Przypuszczam, że to właśnie temu utworowi zawdzięczam przejście do finału. Bardzo się ucieszyłam, gdy Filharmonia Narodowa poprosiła mnie o ten koncert. Okazało się, że mój pomysł na jego interpretację był bardzo podobny do wizji Jakuba Kuszlika. Z Jakubem znaliśmy się wcześniej z korytarzy szkolnych. Chodziliśmy do tej samej szkoły muzycznej w Krakowie. Nasze pierwsze spotkanie na estradzie było więc dużą przyjemnością i w sensie muzycznym, i koleżeńskim.

Pani debiut w Filharmonii Narodowej zamknął się w godzinie muzyki. Każda z dwóch części koncertu trwała mniej więcej po pół godziny. Co to oznacza dla wykonawców?

– Słuchaczom może się wydać, że było go łatwiej przygotować. Nic bardziej błędnego! Próby były tak samo intensywne, jak przed dłuższymi koncertami. Na trwający 13 minut utwór Serockiego poświęcaliśmy na każdej próbie co najmniej godzinę. Dużą część prób pochłaniała też Rapsodia hiszpańska Ravela. Przyjemna w słuchaniu, sprawia wrażenie, że jest łatwa do zagrania, ale struktura tego utworu, rewelacyjnie zinstrumentowanego, wymaga perfekcyjnego przygotowania.

– Czy Rapsodia hiszpańska i uwertura Hebrydy były Pani wyborem?

– Tak i nie. Dodałam je za radą mojego profesora Łukasza Borowicza. Kiedy w marcu, wkrótce po wygraniu przeze mnie konkursu w Paryżu, otrzymałam zaproszenie z Filharmonii Narodowej, byłam jeszcze na ostatnim roku studiów.
My, stawiający pierwsze kroki na ścieżce dyrygenckiej, mamy niewielki wpływ na program koncertów, do których jesteśmy zapraszani. Każdym występem dopiero budujemy swój repertuar. Musimy być gotowi na to, co proponują nam instytucje, które się do nas zwracają. W propozycji, którą dostałam z Filharmonii Narodowej było zaznaczone, że trzeba wykonać Freski Serockiego, a pierwsze pytanie, które mi zadano, brzmiało; czy się tego podejmę? Gdy podniosłam rękawicę, zaproponowano mi koncert Clary Schumann.
Zaproszenie do Filharmonii Narodowej było dla mnie pięknym prezentem. Mogłam zaprezentować się w różnorodnym programie. Trudnym, ale bardzo kolorowym.

Segregator Aliny Ert-Eberdt

realizacja: estinet.pl