23. Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena – relacja

23. Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena – relacja

23. Wielkanocny Festiwal Christian Gerhaher i Markus Hinterhäuser

Christianowi Gerhaherowi akompaniował Markus Hinterhäuser
23. Wielkanocny Festiwal Ludwiga van Beethovena był poświęcony pieśni romantycznej. Z ciekawością czekałam na Podróż zimową Franza Schuberta w wykonaniu cenionego niemieckiego barytona Matthiasa Goernego. Z powodów zdrowotnych Goerne odwołał występ, ale godnie zastąpił go jego rodak Christian Gerhaher. To była mistrzowska interpretacja.
Na jej tle trochę blado wypadło wykonanie drugiego arcydzieła z niemieckiego repertuaru pieśniarskiego – Diechterliebe Roberta Schumanna, z którym zmierzył się niemiecki tenor Benjamin Bruns.
Na 23. Festiwalu Wielkanocnym, podobnie jak w jego poprzednich odsłonach, większość utworów zabrzmiała w interpretacjach muzyków będących rodakami kompozytorów. Dla mnie to walor.

 

Podobało mi się wykonanie Pieśni i tańców śmierci Modesta Musorgskiego przez rosyjskiego basa Nikolaya Didenkę. Ciemna barwa głosu tego śpiewaka pasuje do niosących grozę słów. Niewyjaśnioną zagadką pozostaje, dlaczego finałową pieśń mówiącą o tym, że zwycięzcą na polu bitwy nie jest żadna z walczących stron, a śmierć – Musorgski oparł na motywie polskiej pieśni powstańczej Z dymem pożarów, która u schyłku XIX wieku stała się naszym hymnem narodowym.

Brylowała Małgorzata Walewska, która zaśpiewała wybrane pieśni Mieczysława Karłowicza w nowej, według mnie udanej, instrumentacji orkiestrowej Piotra Mossa. Walewska jest w świetnej formie wokalnej, nadal atrakcyjnie wygląda i ujmuje klasą. Jak zauważyła jedna z moich znajomych, ona nawet kłania się ładniej niż inne śpiewaczki.
W cyklu rzadko granych oper, realizowanym przez Łukasza Borowicza, w roku Moniuszki wybór padł na Parię – ostatnią operę Stanisława Moniuszki. Borowicz z werwą poprowadził Orkiestrę Filharmonii Poznańskiej, Chór Filharmonii Narodowej i solistów, wydobywając z Parii wszystko, co w niej najlepsze, natomiast soliści mnie zawiedli.

Małgorzata Walewska i Rune Bergmann na 23. Festiwalu Wielkanocnym

Małgorzacie Walewskiej towarzyszyła Orkiestra Symfoniczna Filharmonii w Szczecinie pod batutą Rune Bergmanna

Najbardziej Jurij Gorodetski, zwycięzca Międzynarodowego Konkursu Wokalnego im. Stanisława Moniuszki w Warszawie w 2010 r. Jego delikatny głos okazał się za mało wyrazisty jak na głównego bohatera. Wyróżnić mogę tylko basa Roberta Jezierskiego, który potrafił oddać dramaturgię scen, w których brał udział.

Odstępstwem od programu, które jednak można wybaczyć ze względu na jakość, był koncert kameralnej orkiestry I Virtuosi del Teatro Alla Scala pod dyrekcją Massimilliana Caldiego. Caldi – zwycięzca Międzynarodowego Konkursu Dyrygentów im. Grzegorza Fietelberga w Katowicach w 1999 r. chętnie powraca do Polski. Dyrygował już w kilku polskich miastach i 2 lata temu na Wielkanocnym Festiwalu Ludwiga van Beethovena. W tym roku z Wirtuozami z La Scali poprowadził koncert, który wypełniła muzyka operowa i filmowa. Rozpoczęło go Preludium do I aktu Traviaty G. Verdiego, a zakończyły skomponowane przez N. Rotę Tańce z filmu Lampart L. Viscontiego.

Pierwszy w historii Wielkanocnego Festiwalu Ludwiga van Beethovena koncert dla dzieci, zatytułowany Tony Stradivarius i jego księga zaklęć, okazał się atrakcyjną prezentacją instrumentów orkiestrowych. Narratorem był Jerzy Petersburski junior, który wywiązał się z tego zadania bardzo dobrze.

Susanna Mälkki i Pekka Kuusisto na 23. Festiwalu Wielkanocnym

Pekka Kuusisto i Susanna Mälkki
Najlepszym, nie tylko moim zdaniem, koncertem 23. Wielkanocnego Festiwalu był występ Finów. Orkiestra Filharmonii Helsińskiej pod dyrekcją znakomitej Susanny Mälkki i skrzypek Pekka Kuusisto zawładnęli publicznością. Koncert skrzypcowy D-dur P. Czajkowskiego w interpretacji Kuusisto był połączeniem wirtuozerii z teatrem na estradzie, w jak najlepszym rozumieniu tego określenia. Mam na myśli żywą mimikę i gesty tego skrzypka, które na moje wyczucie są naturalną reakcją na muzykę. Od pani dyrygent też nie można było oderwać oczu. Zniewalała elegancją i tanecznością ruchów. W drugiej części dyrygowała V Symfonią Beethovena. Nie obyło bez bisu. Jak się można było spodziewać, wybrała Walc Triste J. Sibeliusa. Lepszego wykonania tego walca nie słyszałam.

Fot. Bruno Fidrych

Segregator Aliny Ert-Eberdt

realizacja: estinet.pl