Bartłomiej Nizioł Filharmonia Narodowa 10 i 11 marca 2023
Wykonawcy: Bartłomiej Nizioł – skrzypce, Orkiestra Filharmonii Narodowej, Andrzej Boreyko – dyrygent.
W programie: Mity Karola Szymanowskiego oraz I rapsodia rumuńska George’a Enescu i Koncert na orkiestrę Béli Bartóka.
Andrzej Boreyko, jak zawsze, przygotował dobrze przemyślany i ciekawy program. Był to wgląd w muzykę Europy środkowej i południowo-wschodniej z początku XX wieku. Kompozytorzy byli rówieśnikami, gwoli ścisłości, Szymanowski był o rok młodszy od Bartóka i Enescu. Wszyscy trzej należą do najbardziej znanych kompozytorów tamtej epoki. Ich utwory do dziś są chętnie grywane.
Gwoździem programu były Mity Szymanowskiego w interpretacji dawno niesłyszanego w Warszawie, Bartłomieja Nizioła. Ten wybitny skrzypek mieszka w Szwajcarii, gdzie osiedlił się po zwycięstwach w konkursach skrzypcowych: im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu w 1991 r. i im. Marguerite Long i Jacques’a Thibaud w Paryżu w 1993 r. Jego kariera toczy się trzema torami: solisty, kameralisty i koncertmistrza. Najpierw, przez 6 lat był pierwszym skrzypkiem Orkiestry Tonhalle w Zurychu, a od 2003 r. «koncertmistrzuje» Orkiestrze Opery Zuryskiej.
Mity, skomponowane na skrzypce i fortepian, w takim właśnie brzmieniu można przeważnie usłyszeć czy to na żywo, czy w mistrzowskich nagraniach. Boreyko i Nizioł zaprezentowali je publiczności Filharmonii Narodowej w opracowaniu na skrzypce i orkiestrę, co miało walor niecodzienności. Tym atrakcyjniejszy, że instrumentacja dokonana w 1991 r. przez holenderskiego kompozytora Willema Strietmana uwydatnia dźwiękową wielobarwność tej kompozycji, uznawanej za kwintesencję impresjonizmu w rozumieniu Szymanowskiego. Co więcej, było to pierwsze wykonanie tej aranżacji Mitów w Polsce.
Zestawienie Szymanowskiego z Bartókiem miało frapujący podtekst. Bartók – kompozytor, a także uznany pianista – wysoko cenił twórczość Szymanowskiego i razem ze swoim rodakiem, skrzypkiem Zoltánem Székely, wykonali Mity w Budapeszcie w 1921 r.
Koncert na orkiestrę Bartóka, w przeciwieństwie do Mitów i I rapsodii rumuńskiej Enescu, skomponowanych przez młodych ludzi (Szymanowski komponując Mity, miał 33 lata, a Enescu był dwudziestolatkiem, gdy napisał I rapsodię) jest dziełem dojrzałego twórcy. Bartók skomponował go podczas II wojny światowej na emigracji w Stanach Zjednoczonych (nie akceptując przymierza rządu węgierskiego z hitlerowskimi Niemcami musiał szukać schronienia poza okupowaną przez Niemcy Europą). Wbrew określeniu Koncert w tytule – formalnie jest to pięcioczęściowa symfonia z bogatą instrumentacją i przewagą elementów rytmicznych. Następujące po sobie partie solowe kompozytor powierzył różnym instrumentom, a także ich grupom. Utwór idealny na finał wieczoru z muzyką symfoniczną, dający pole do popisu dyrygentowi i orkiestrze, po występie z solistą. Warszawscy filharmonicy pod dyrekcją swego szefa Andrzeja Boreyki doskonale zinterpretowali to arcydzieło Bartóka.
To samo mogę powiedzieć o zadyrygowanej z werwą, inspirowanej rumuńskim folklorem, I Rapsodii Enescu rozpoczynającej ten koncert, którego wysłuchanie było dla mnie dużą przyjemnością.