Filippo Mineccia barok neapolitański – relacja z koncertu
Filippo Mineccia, rodem z Florencji, należy do światowej czołówki kontratenorów. Do Warszawy przyjechał na zaproszenie Warszawskiej Opery Kameralnej i Orkiestry MACV (Musicae Antiquae Collegium Varsoviense).
Mineccia ma w repertuarze główne role w operach Händla, Vivaldiego i Monteverdiego, jak również w operach rzadko wystawianych, czy wręcz dopiero odkrywanych. Nagrał wiele solowych płyt z utworami nieznanych powszechnie kompozytorów, udowadniając, że są to nazwiska godne wyciągnięcia z lamusa zapomnienia.
Na występ w Zamku Królewskim w Warszawie wybrał utwory właśnie takich kompozytorów, skupiając się na Domenico Sarro (1679–1744). Sarro działał w Neapolu przez 40 lat. Co najmniej 80 procent jego twórczości stanowią utwory, których tematem jest miłość. Miłość to także cierpienie – podkreślił Mineccia, zwracając się bezpośrednio do publiczności, która wypełniła Salę Balową Zamku do ostatniego miejsca.
Program został tak ułożony, żeby ukazywał ewolucję Domenico Sarro. Arie przeplatały się z utworami instrumentalnymi. Orkiestrę MACV prowadził od skrzypiec jej koncertmistrz – Radosław Kamieniarz.
Mineccia czarował nie tylko głosem. Jest to artysta obdarzony wyrazistą ekspresją i mimiką. Nawet bez znajomości języka włoskiego, emocje zawarte w tekstach arii były czytelne. W ich zrozumieniu pomagała również muzyka, przepięknie interpretowana przez MACV. Obecni członkowie tej czołowej polskiej orkiestry muzyki dawnej są spadkobiercami pierwszego w Polsce zespołu muzyki dawnej, założonego w 1957 r. przez Stefana Sutkowskiego – późniejszego współtwórcy i dyrektora Warszawskiej Opery Kameralnej. Stefan Sutkowski stał na czele WOK przez blisko pół wieku.
Koncert Filippo Mineccia barok neapolitański, odbywający się 6 marca 2022 r., w przeddzień 90. rocznicy urodzin Stefana Sutkowskiego, został mu dedykowany. Przed orkiestrą stał jego fotograficzny portret. To ładny gest obecnej dyrekcji opery.
Mineccia i wszyscy muzycy mieli przypięte kokardki w barwach ukraińskiej flagi. Już na sam koniec koncertu, przed bisem, Mineccia zwrócił się do publiczności, à propos wojny na Ukrainie. Zaznaczył, że nigdy nie angażował się w politykę, ale wobec tego, co dzieje się teraz na Ukrainie, nie można być biernym. Po chwili ciszy dodał: „Bądźmy silni w byciu razem. Enjoy the music!”
Trudno będzie zapomnieć o tym koncercie. A ten bis był zachwycający.