Gierek – recenzja

Gierek – recenzja

Gierek – recenzja. Reżyseria Michał Węgrzyn. Obsada: Michał Koterski – Edward Gierek, Małgorzata Kożuchowska – Stanisława Gierek, Antoni Pawlicki – Wojciech Jaruzelski, Cezary Żak – Breżniew, Jan Frycz – kardynał Stefan Wyszyński, Rafał Zawierucha – prezes Rady Ministrów i inni.

Gierek. Fot. Jarosław Sosiński/Global Studio. Scena spotkania Gierka z robotnikami w Gdańsku (25 stycznia 1971 r.) Padły tam wtedy, jakkolwiek by ich dziś nie oceniać, historyczne słowa: „No więc jak towarzysze – pomożecie?”, na co robotnicy odkrzyknęli: „Pomożemy!”

Nie przyłączam się do chóru recenzentów, którzy nie zostawiają na filmie Gierek suchej nitki. Ja go odebrałam inaczej. Z ciekawością szłam na ten film i w trakcie projekcji moja ciekawość rosła. Zaskoczeniem było to, że zobaczyłam innego Gierka niż zapamiętałam. Każdy, kto zna dekadę Gierka z autopsji, ma w pamięci tego polityka. Nie wyłączając tych, którzy byli wtedy dziećmi, powszechnie bowiem znane były wówczas rymowanki: „Nie ma mięsa, nie ma serka, nie kochamy wujka Gierka” czy „Chcesz cukierka – idź do Gierka. Gierek ma, to ci da”. Skrzydlatymi słowami, niczym hasło i odzew, stały się: „Pomożecie – pomożemy!” Dorosłych ekscytowały pogłoski, że żona Gierka lata co tydzień do Paryża na zakupy i do fryzjera, a w willi Gierków są kryształowa wanna, złote klamki itd., itp.
Film Michała Węgrzyna dementuje te sensacje. Edward Gierek jest pokazany jako człowiek prawy (sic!). Nie wywyższający się, wręcz skromny. Autentycznie zaangażowany w służbę Polsce; z ekranu wynika, że tak właśnie pojmował swoją rolę. Reżyser zaakcentował dwie rzeczy: kulisy peerelowskiej władzy (czytaj: knowania powiązanej z Kremlem ekipy, która wiązała Gierkowi ręce i ostatecznie wysadziła go z siodła) oraz prywatność bohatera filmu. Wzajemną małżeńską miłość i wierność śląskiemu etosowi.

Gierek plakat

Zanim zobaczyłam ten film, usłyszałam opinię, że: obsadzenie Michała „Miśka” Koterskiego w roli polityka numer 1 na peerelowskiej scenie politycznej z góry zakłada farsę. Nic podobnego! Koterski zagrał serio. W moim odbiorze, bardzo się też zaangażował emocjonalnie. Syn Edwarda Gierka, prof. Adam Gierek stwierdził, że Michał Koterski w stu procentach oddał emocje jego ojca.
Jeżeli miałabym się doszukiwać przyczyn powierzenia Koterskiemu tej roli, to stawiałabym raczej na pewne podobieństwo fizyczne. Żeby się jeszcze bardziej upodobnić do Edwarda Gierka, Koterski zdecydował się przytyć kilkanaście kilogramów.

Małgorzata Kożuchowska, która kojarzy się z na wskroś współczesną żoną i matką z serialu Rodzinka, w mojej ocenie przekonująco zagrała kochającą żonę, wyznającą tradycyjne, śląskie wartości.
Agnieszka Więdłocha zagrała sekretarkę Edwarda Gierka. Postać bardzo ważną dla dramaturgii filmu. Czy była to autentyczna osoba z otoczenia Gierka – pozostaje dla widza niewiadomą.
Obsada jest atutem Gierka. Producentom udało się pozyskać plejadę aktorów. Oprócz widocznych na plakacie odtwórców głównych ról, w filmie wystąpili: Ewa Ziętek (w roli matki Edwarda Gierka), Sebastian Stankiewicz (w roli aparatczyka podgryzającego Gierka), Krzysztof Tyniec (w roli generała KGB), Maciej Zakościelny, Mikołaj Roznerski, Philippe Tłokiński.

W pozytywnym świetle został pokazany nie tylko Gierek, ale również Piotr Jaroszewicz – ówczesny prezes Rady Ministrów, który w filmie nosi imię Filip, co sygnalizuje, że nie jest to Piotr Jaroszewicz 1:1. No właśnie. To daje też powody, by powątpiewać w wiarygodność wszystkich postaci na ekranie, z głównym bohaterem włącznie.
Jednak fakty i liczby podane w napisach końcowych mówią same za siebie. Z inicjatywy Gierka zbudowano w Polsce 600 zakładów przemysłowych. Wszystkie w branżach rokujących zyski. Co się z nimi stało po odsunięciu Gierka od władzy, to już temat na inny film. Osławiony dług, który Gierek zaciągnął w zagranicznych bankach na ich budowę nie przekroczył 10 procent PKB. Obecnie w krajach, które do pandemii całkiem dobrze prosperowały, dług publiczny liczony w PKB, wynosi po kilkadziesiąt procent, i to bliżej stu niż dwudziestu. (Podaję z pamięci, za napisami końcowymi z Gierka).

Krytykom filmu muszę przyznać rację w tym, że pewne fakty zostały uproszczone, a inne w ogóle pominięte. Zarówno tym, którzy sięgają własną pamięcią do lat 1970 – 1980, jak i tym, którzy znają dekadę Gierka z książek czy opowieści rodziców i dziadków – będzie brakować «tego» lub «tamtego».
Mnie spojrzenie Michała Węgrzyna na Edwarda Gierka zachęciło do przyjrzenia się tej kontrowersyjnej postaci. Zaciekawienie widza postacią historyczną, a przy okazji historią, to też walor filmu.

Segregator Aliny Ert-Eberdt

realizacja: estinet.pl