Historia Henryka IV Teatr Polski w Warszawie

Historia Henryka IV Teatr Polski w Warszawie

William Shakespeare Historia Henryka IV w przekładzie Piotra Kamińskiego. Reżyseria – Ivan Alexandre.
Teatr Polski w Warszawie, premiera 10 października 2024.

W obsadzie: Andrzej Seweryn – Król Anglii Henryk IV, Paweł Krucz – Książę Walii Henryk zwany Halem, Modest Ruciński – Lord Henryk Percy zwany Hotspurem, Szymon Kuśmider – Sir John Falstaff, Sławomir Grzymkowski w dwóch rolach: Glendowera i Podróżnego, Krzysztof Kumor – Henryk Percy hrabia Northumberland (czwarty Henryk w tej sztuce) i inni.

Historia Henryka IV w Teatrze Polskim w Warszawie. W środku Andrzej Seweryn – Król Henryk IV. Fot. Karolina Jóźwiak

 

Ta sztuka składa się z dwóch części. Teatr Polski wystawił tylko pierwszą. Jej rozwinięty tytuł, który twórcy umieścili na plakacie brzmi: Historia Henryka IV z opisem bitwy pod Shrewsbury między księciem Henrykiem a lordem Henrykiem Percym wraz z szelmostwami sir Falstaffa.
Na plakacie jest też informacja, że spektakl trwa trzy godziny i 25 minut. Ale nie należy się tym zrażać, wręcz przeciwnie. Jest to wciągające i olśniewające widowisko teatralne. Wrażenie robią już same olbrzymie dekoracje. Mają wysokość całego okna sceny i zmieniają się wielokrotnie na obrotowej scenie. Nastroje: niepokoju, brutalnej rywalizacji o władzę, a w finale krwawej bitwy – wytwarza muzyka perkusyjna z dominacją silnych odgłosów wydobywanych z kotłów. Gra ją na żywo Leszek Lorent.

Historia Henryka IV w Teatrze Polskim w Warszawie. Szymon Kuśmider – Sir John Falstaff. Fot. Karolina Jóźwiak

Szymon Kuśmider – Sir John Falstaff. Fot. Karolina Jóźwiak
Ale nie jest to wyłącznie sztuka o bezwzględnej walce o władzę i grozie wojny. Jednym z jej bohaterów jest pocieszny Falstaff dobrze znany z późniejszej sztuki Szekspira – z Wesołych kumoszek z Windsoru, na podstawie których powstało libretto do opery Verdiego Falstaff. Jest to najsłynniejsza postać komiczna u Szekspira. Szlachcic z dużym brzuchem, przechwalający się swymi rzekomymi bohaterskimi czynami. A przyłapany na kłamstwie, zawsze umie wykręcić kota ogonem. I to w ujmujący, humorystyczny sposób. To także porte-parole Szekspira, który wypowiada trafne sądy o naturze człowieka i bieżących wydarzeniach, oceniając je z punktu widzenia zwykłego zjadacza chleba.

Humorystyczny wydźwięk scen z udziałem Falstaffa wzmacnia jeszcze współczesny, świetny przekład Piotra Kamińskiego, w którym do Johna Falstaffa młody książę Henryk zwraca się per Jasiu, a Falstaff do niego – per Heniu. Podobnych uroczo przełożonych słów i fraz w tym tłumaczeniu jest więcej.

Ale kiedy przed widzami pojawia się Henryk IV grany przez Andrzeja Seweryna (nb. właśnie od sceny z jego udziałem przestawienie się rozpoczyna) – pryska nastrój wesołości. Padające ze sceny słowa brzmią złowieszczo.
Co przez zestawienie tak odmiennych w charakterze i różnych w wymowie wątków chciał wyrazić Szekspir – to już każdy sam musi sobie odpowiedzieć.

W teamie realizatorów są ci sami twórcy, którzy poprzednio zachwycili widzów warszawskiego Teatru Polskiego inscenizacją Cyda Pierre’a Corneille’a, podejmując próbę rekonstrukcji polskiej prapremiery Cyda, która odbyła się w teatrze dworskim Zamoyskich w 1660 r. Są to: Ivan Alexandre – reżyseria, Antoine Fontaine – scenografia, Dorota Kołodyńska – kostiumy. Kapitalny jest pomysł na rekwizyty symbolizujące broń. Użyto długich, metalowych rur. Już ta długość kojarzy się z przemocą, a szczęk wydawany przez zderzenia ich ze sobą, jeszcze bardziej pogłębia to wrażenie.

W obsadzie jest siedemnaścioro aktorów. W tym tylko trzy aktorki, z których jedna gra młodego mężczyznę. Jest to zatem mocny, męski spektakl. Świetnie zagrany! Oprócz doskonałego Szymona Kuśmidra w roli Falstaffa, wspaniałą kreację stworzył Andrzej Seweryn w roli tytułowej. Bardzo podobał mi się również Modest Ruciński grający jednego z dowódców rebelii przeciwko Henrykowi IV.

W przedstawieniu został wykorzystany pewien znany zabieg inscenizacyjny, ale raczej rzadko stosowany. Zapadł mi w pamięć dzięki aktorowi, którego cenię i lubię. Nie podaję jego nazwiska, bo byłby to spoiler. Kiedy zobaczyłam tego aktora siedzącego na widowni w prywatnym ubraniu, bardzo się zdziwiłam, bo wiedziałam, że on jest w obsadzie. Pomyślałam, że pewnie tego wieczoru będzie grał jego zmiennik, a on przyszedł spokojnie obejrzeć spektakl, zresztą nie sam, z osobą towarzyszącą. A to też są role w tym przedstawieniu. Ten epizod nie miał jakiegoś zasadniczego znaczenia. Historia Henryka IV w warszawskim Teatrze Polskim i bez niego byłaby bardzo dobra. Niemniej, zaskoczenie czymś widza zawsze jest na plus. Bo właśnie zaskoczenia najbardziej się pamięta.

Segregator Aliny Ert-Eberdt

realizacja: estinet.pl