Kiedy nadchodzi jesień – recenzja

Kiedy nadchodzi jesień – recenzja

Kiedy nadchodzi jesień, reżyseria i współautorstwo scenariusza François Ozon.

Nagroda Jury dla François’a Ozona i Philippe’a Piazzo za najlepszy scenariusz na ubiegłorocznym MFF w San Sebastián oraz Srebrna Muszla dla Pierre’a Lottina za najlepszy drugoplanowy występ aktorski na tym samym festiwalu.

Kiedy nadchodzi jesień. Hélène Vincent i Josiane Balasko. Fot. materiał prasowy Aurora Films

Kiedy nadchodzi jesień. Hélène Vincent i Josiane Balasko.
Fot. materiał prasowy Aurora Films
Główne bohaterki to dwie przyjaciółki 70+ z urokliwej burgundzkiej wsi. (Zdjęcia były kręcone w październiku 2023, czyli parafrazując znane, polskie określenie, podczas «złotej, francuskiej jesieni»). Każda mieszka sama w swoim domu, ale wydaje się, że życie na emeryturze upływa im spokojnie i są z niego zadowolone. Lecz to pozory. Już po jednej z początkowych scen można się domyślać, że na ekranie nie będzie jednak sielsko. Relacje jednej z seniorek z jej córką są fatalne. Sam sposób, w jaki córka odzywa się do matki, stawia ją w bardzo złym świetle. Po czym François Ozon – wprowadzając do scenariusza rzadko zdarzające się zajście, ale jak uczył Krzysztof Kieślowski, mieszczące się w granicach prawdopodobieństwa – doprowadza do całkowitego zerwania przez córkę kontaktu z jej rodzicielką.

„Zła” córka tym samym pozbawia swą matkę widywania się z kilkuletnim wnukiem, co dla naszej seniorki jest najbardziej bolesnym ciosem.

Kiedy nadejdzie jesień, reż. François Ozon. Pierre Lottin i Hélène Vincent. Fot. materiał prasowy Aurora Films

33-letni w momencie kręcenia filmu Pierre Lottin, otrzymał za swoją rolę w Kiedy nadejdzie jesień Srebrną Muszlę na ubiegłorocznym MFF w San Sebastián. Fot. materiał prasowy Aurora Films

Wkrótce wychodzi z więzienia syn tej drugiej seniorki. Za co i jak długo siedział – nie dowiadujemy się. Jego zachowanie budzi niepokój widza. Odnosi się wrażenie, że za jego sprawą stanie się coś przerażającego. I to wrażenie wzmaga się, gdy pierwsza seniorka zatrudnia go do prac w swoim przydomowym ogrodzie. Wprawdzie bez zarzutu wykonuje, to czego się podjął, ale każdego wieczora śpieszy się na spotkanie ze swoimi kumplami (tego określenia właśnie używa), co do których u widza rodzą się uzasadnione podejrzenia. Ale u tego reżysera, nie ma jednoznacznych postaw i zachowań. W miarę rozwoju akcji, wychodzi na jaw, że ci, którzy wydawali się Bogu ducha winni, mają swoje mroczne tajemnice, a ci, których na początku potępialiśmy, okazują się usprawiedliwieni, a nawet niewinni.

François Ozon nieustannie zbija widza z tropu. W każdej sekwencji nie wiadomo, co właściwie zaszło w przeszłości i co się stanie za chwilę. Cały czas jest trzymający w napięciu suspens. A wprowadzony przez Ozona wątek mistyczny też świetnie siedzi w tej narracji.

Niespodziewanie, pod sam koniec, zostaje leciutko zasygnalizowana więź, która może połączyć męskich bohaterów filmu. Ale rozwinięcia tego wątku już na ekranie nie zobaczymy.
Bardzo dobrze ogląda się ten film. Zdecydowanie polecam Kiedy nadchodzi jesień  François’a Ozona.

Moja zbrodnia (2023), reż. François Ozon – recenzja

Segregator Aliny Ert-Eberdt

realizacja: estinet.pl