Kiedy nadchodzi jesień, reżyseria i współautorstwo scenariusza François Ozon.
Nagroda Jury dla François’a Ozona i Philippe’a Piazzo za najlepszy scenariusz na ubiegłorocznym MFF w San Sebastián oraz Srebrna Muszla dla Pierre’a Lottina za najlepszy drugoplanowy występ aktorski na tym samym festiwalu.
„Zła” córka tym samym pozbawia swą matkę widywania się z kilkuletnim wnukiem, co dla naszej seniorki jest najbardziej bolesnym ciosem.
Wkrótce wychodzi z więzienia syn tej drugiej seniorki. Za co i jak długo siedział – nie dowiadujemy się. Jego zachowanie budzi niepokój widza. Odnosi się wrażenie, że za jego sprawą stanie się coś przerażającego. I to wrażenie wzmaga się, gdy pierwsza seniorka zatrudnia go do prac w swoim przydomowym ogrodzie. Wprawdzie bez zarzutu wykonuje, to czego się podjął, ale każdego wieczora śpieszy się na spotkanie ze swoimi kumplami (tego określenia właśnie używa), co do których u widza rodzą się uzasadnione podejrzenia. Ale u tego reżysera, nie ma jednoznacznych postaw i zachowań. W miarę rozwoju akcji, wychodzi na jaw, że ci, którzy wydawali się Bogu ducha winni, mają swoje mroczne tajemnice, a ci, których na początku potępialiśmy, okazują się usprawiedliwieni, a nawet niewinni.
François Ozon nieustannie zbija widza z tropu. W każdej sekwencji nie wiadomo, co właściwie zaszło w przeszłości i co się stanie za chwilę. Cały czas jest trzymający w napięciu suspens. A wprowadzony przez Ozona wątek mistyczny też świetnie siedzi w tej narracji.
Niespodziewanie, pod sam koniec, zostaje leciutko zasygnalizowana więź, która może połączyć męskich bohaterów filmu. Ale rozwinięcia tego wątku już na ekranie nie zobaczymy.
Bardzo dobrze ogląda się ten film. Zdecydowanie polecam Kiedy nadchodzi jesień François’a Ozona.