Kochanica króla Jeanne du Barry. Scenariusz i reżyseria Maïwenn. W rolach głównych: Maïwenn, Johnny Depp, Benjamin Lavernhe, Melvil Poupaud, Pascal Greggory.
Żeby zapalić – trzeba samu płonąć. To powiedzenie jak ulał pasuje do Maïwenn, zafascynowanej osobowością Jeanne du Barry – osiemnastowiecznej kurtyzany, która została metresą króla Francji Ludwika XV. Maïwenn (francuska aktorka i reżyserka) przeczytała o hrabinie du Barry wszystko, co było dostępne. Sama napisała scenariusz; pisała go trzy lata. Jak mówiła w wywiadach, czuła się tak związana z tytułową bohaterką, że nie mogłaby powierzyć zagrania tej postaci innej aktorce. Byłoby to dla niej, cytuję, „zbyt bolesne”.
W roli Ludwika XV na początku widziała konkretnego francuskiego aktora, ale on nie był zainteresowany, nie chciał nawet przeczytać scenariusza. Inny francuski aktor, który przyjął rolę, nagle z niej zrezygnował z powodów zdrowotnych. Za radą znajomej, Maïwenn wytypowała trzech aktorów z kina światowego najlepiej odpowiadających jej wizji Ludwika XV w Kochanicy króla. Nie oglądała się ani na narodowość, ani na barierę językową. Najpierw zwróciła się do «numeru drugiego» na swojej liście, bo wydawał się być najbardziej w zasięgu możliwości finansowych produkcji filmu. Po dwóch miesiącach z agencji reprezentującej tego aktora, nadeszła odpowiedź odmowna. Nie robiąc sobie nadziei, głównie po to, żeby mieć poczucie, że zrobiła wszystko, co mogła – uderzyła bezpośrednio do «numeru pierwszego», którym był Johnny Deep. Kiedy się z nim spotkała, zgodził się bez wahania.
Udział we francuskim filmie gwiazdora kina amerykańskiego, w dodatku dawno niewidzianego na dużym ekranie, a priori gwarantuje zainteresowanie widzów. Ale sam Depp, który rzeczywiście świetnie zagrał, i to w języku francuskim (nienagannie wyszlifował wszystkie kwestie, które wypowiada w filmie) nie zapewniłby sukcesu temu filmowi. Zawdzięcza go on przede wszystkim talentowi, entuzjazmowi, a także urodzie i temperamentowi Maïwenn. W Kochanicy króla nie można od niej oderwać oczu. Wydaje się niezastąpioną odtwórczynią Jeanne du Barry.
Można powiedzieć, że Kochanica króla Jeanne du Barry jest filmem o pięknej, wzajemnej miłości. W istocie to opowieść o kobiecie z charakterem, zawsze wiernej sobie. Oś fabularna rozciąga się od jej dzieciństwa do przedwczesnej śmierci.
Jeanne du Barry wiele zawdzięczała w życiu nie tylko swojej urodzie, ale przede wszystkim inteligencji. Na tyle, na ile było to możliwe w tamtej epoce, łamała zasady krępujące wolność kobiety. To portret budzącej sympatię emancypantki. Temat bardzo na czasie.
Niezależnie od fabuły, to uczta dla oczu. Niektóre kadry przypominają osiemnastowieczne obrazy. Operator mistrzowsko grał światłem. Część zdjęć nakręcono we wnętrzach i plenerach Wersalu. Przyjemnością samą w sobie jest patrzenie na kostiumy. Nad wieloma z nich miał pieczę dom mody Chanel.
Wszystkie sceny miłosne są ujmująco subtelne, co na tle wyuzdania w dzisiejszym kinie jest rzadkością, i tym bardziej staje się piękne. To trzeba zobaczyć!
Zdjęcia – materiał prasowy dystrybutora/Gutek Film