Kochany, najukochańszy… Teatr Polski w Warszawie

Kochany, najukochańszy… Teatr Polski w Warszawie

Kochany, najukochańszy… Monodram na podstawie fragmentów Ostatniego rozdania Wiesława Myśliwskiego. Scenariusz i wykonanie Grażyna Barszczewska, reżyseria Magda Umer.
Premiera na Scenie Kameralnej im. Sławomira Mrożka Teatru Polskiego w Warszawie 26 września 2024

W nominowanej do Literackiej Nagrody Europy Środkowej „Angelus” powieści psychologicznej Wiesława Myśliwskiego Ostatnie rozdanie, dojrzały mężczyzna rozpamiętuje przeszłe życie. Jego wspomnienia budzi stary skorowidz z imionami, nazwiskami i adresami dawnych znajomych. Jest wśród nich jego młodzieńcza miłość Maria. Ich drogi rozeszły się po jego maturze. Ale nieprzestająca go kochać Maria, przez wszystkie następne lata, a ściślej, dekady – pisała do niego listy. Działo się to w epoce przedinternetowej. Główny bohater, a zarazem narrator powieści, nie odpisał na żaden jej list, ale…

Kochany, najukochańszy… Teatr Polski w Warszawie. Fot. Karolina Jóźwiak

Grażyna Barszczewska w monodramie Kochany, najukochańszy… według własnego scenariusza, na podstawie Ostatniego rozdania Wiesława Myśliwskiego. Fot. Karolina Jóźwiak
Zaprzyjaźniona z Wiesławem Myśliwskim Grażyna Barszczewska, która miała już doświadczenie scenariopisarskie, nb. jest autorką sztuki Niezatańczone tango na podstawie kilku powieści Myśliwskiego, była od dawna zachęcana przez niego do zaadaptowania na sztukę teatralną listów Marii z Ostatniego rozdania. Zawarty w nich ładunek emocjonalny jest bowiem przeogromny. Świadczy nie tylko o potędze uczucia, jakim potrafi obdarzyć mężczyznę kochająca go kobieta, ale także o sile, którą ta miłość jej daje.
Grażyna Barszczewska miała jednak wątpliwości, czy – bez adresata, który w powieści odnosi się do tych listów, poddając refleksji swoje postępowanie – tekst oparty wyłącznie na jednostronnej korespondencji spełni wymagania sceny.

Napisała więc dwa scenariusze: jeden na podstawie samych listów, drugi zawierający również przemyślenia ich odbiorcy. I ostatecznie ten drugi, nie tylko w jej oczach, ale również Magdy Umer, którą Barszczewska poprosiła o reżyserię, okazał się bardziej inspirujący. Adresat listów, w którego wcielił się Andrzej Seweryn, pojawia się w tym przedstawieniu wielokrotnie, ale tylko na czarno-białym wideo. Został on sfilmowany przeważnie od tyłu, czasem z profilu, ale też kamerą znajdującą się za nim. Widz widzi go w różnym otoczeniu, które wraz z użytymi w projekcjach obrazami Stanisława Baja (ulubionego malarza Wiesława Myśliwskiego) i oprawą muzyczną zawierającą motywy z utworów Erika Satie’ego – współtworzą wyjątkowy nastrój.

Listy Marii w interpretacji Grażyny Barszczewskiej i filmowe fragmenty z udziałem Andrzeja Seweryna są w tej historii jak awers i rewers.
Fot. Karolina Jóźwiak

 

Oglądając wersję, która została zrealizowana, nie ma cienia wątpliwości, że bez oddania głosu adresatowi, to nie byłoby nawet w ćwierci to! Przemyślenia samotnego (co dopowiada wideo) i przepełnionego goryczą mężczyzny, który nie chciał, a może nie potrafił odwzajemnić uczucia kochającej go przez całe życie kobiety – nadają inny wymiar jej listom.

Myślę, że ten spektakl może wzbudzić emocje zarówno u starszych widzów, którzy spojrzą przez pryzmat Kochanego, najukochańszego… na własną uczuciową przeszłość, jak i u młodych, którzy jeszcze mogą zapobiec podobnemu biegowi wydarzeń w swoich związkach. A dla każdego, niezależnie od wieku, będzie to przyjemność obserwowania kreacji Grażyny Barszczewskiej.

Segregator Aliny Ert-Eberdt

realizacja: estinet.pl