Koronacja Poppei w Polskiej Operze Królewskiej – recenzja
Koronacja Poppei Claudia Monteverdiego była w planach repertuarowych Polskiej Opery Królewskiej po premierze na tej scenie Monteverdiowskiego Orfeusza, zrealizowanego według koncepcji Ryszarda Peryta, który sam już nie zdążył go wyreżyserować.
Ostatnie dni przed premierą Koronacją Poppei w POK zbiegły się z atakiem Rosji na Ukrainę. Analogia między Putinem a bohaterami tej opery, których pierwowzorami są postacie historyczne znane z okrucieństwa, nasuwała się sama.
Bohaterami Koronacji Poppei są cesarzowie rzymscy i osoby z ich otoczenia: żądna władzy Poppea; Neron (Poppea została jego kochanką, by omotując go urodą dopiąć swego); Marek Salwiusz Otton, którego Poppea wcześniej poślubiła tylko po to, żeby zbliżyć się do Nerona (Otton był wówczas ulubieńcem Nerona, a Poppeę kochał czystym, romantycznym uczuciem); cesarzówna Oktawia, pierwsza żona Nerona, która za próbę zemsty została zmuszona do samobójstwa. Wśród osób dramatu jest także filozof Seneka, który z woli Poppei też odbiera sobie życie. Prawie wszyscy w tej operze są uosobieniem zła. Ludzkie odruchy okazują jedynie dwie postacie drugoplanowe.
Zdumiewające w tej operze jest to, że upadek moralny i zbrodnie ilustruje zachwycająca, emanująca radością (dla niektórych nawet erotyzmem) muzyka. Scena finałowa jest muzycznie porywająca, mimo że obrazuje tryumf zła. Można domniemywać, że Monteverdi, który komponując Koronację Poppei miał już siedemdziesiąt parę lat i znał życie na wylot, chciał w ten sposób wyrazić, że to, co wydaje się piękne i romantyczne, przesycone słodyczą itp. w istocie może być złem. Kto wie, czy do takiego podejścia do libretta nie skłoniła go data prapremiery, którą szykowano na czas karnawału w Wenecji w 1643 r. Mógł liczyć na zrozumienie, bo prapremierowa publiczność znała późniejsze, rzeczywiste losy bohaterów tej opery. Współcześni widzowie, w większości chyba jednak ich nie znają.
Sprawujący kierownictwo muzyczne Krzysztof Garstka wybrał z dwóch istniejących partytur, wersję wenecką. Druga pochodzi z wystawienia w Neapolu. Różnią się one zarówno instrumentacją, jak i wykorzystaniem libretta. Żadna nie jest autografem Monteverdiego. Jak twierdzą badacze, oba rękopisy są pracami zbiorowymi i zawierają zapożyczenia od innych kompozytorów. Jedna i druga jest arcydziełem gatunku, stworzonego notabene właśnie przez Monteverdiego. Z tego co ustalili muzykolodzy wynika, że Monteverdi nadzorował powstawanie obu wersji.
To drugi występ Foltaka w operze, który widziałam; tak samo jak poprzedni zrobił na mnie bardzo dobre wrażenie. Ładnie zaśpiewała i zagrała aktorsko Drusillę (jedną ze wspomnianych dwóch postaci pozytywnych) Paulina Horajska, też przedstawicielka młodego pokolenia śpiewaków.
W partii Oktawii, bodaj najbardziej tragicznej postaci Koronacji Poppei, widziałam wyśmienitą w tej roli Annę Radziejewską. (Oktawia jest jedyną postacią w tej inscenizacji podwójnie obsadzoną; na zmianę z Anną Radziejewską wciela się w nią Aneta Łukaszewicz).
Wielką kreację tak wokalną, jak i aktorską stworzyła Dorota Lachowicz w podwójnej roli Arnalty i Nutrice. Ta doskonała śpiewaczka uczyniła z ról drugoplanowych wyraziste, zapadające w pamięć postacie. Doceniła to premierowa publiczność, nagradzając ją gromkimi oklaskami i okrzykami „brawo!”
Warto zobaczyć Koronację Poppei w Polskiej Operze Królewskiej. Zasługuje na to z wielu względów.
Premiera w Teatrze Królewskim w Starej Oranżerii w Łazienkach Królewskich w Warszawie odbyła się 5 marca 2022 r.