Wolfgang Amadeusz Mozart La clemenza di Tito (Łaskawość Tytusa)
Kierownictwo muzyczne – Benjamin Bayl
Reżyseria – Anna Sroka-Hryń
Premiera w Warszawskiej Operze Kameralnej 8 maja 2025
Akcja sceniczna w jej inscenizacji jest pełna znaczących gestów i mimiki, co w niewielkiej przestrzeni teatru WOK bardzo dobrze wypadło. Wprowadziła śpiewaków także na widownię.
Libretto w oryginale opowiada historię dziejącą się w antycznym Rzymie. W scenografii tego przedstawienia są obecne elementy antyczne, ale kostiumy są ponadczasowe. To jednoznaczny komunikat, że entourage się zmienia, ale człowiek ze swoimi żądzami i namiętnościami jest w każdej epoce taki sam.
Traf sprawił, że próby do Łaskawości… w WOK zbiegły się z kampanią przed wyborami prezydenckimi w Polsce, a premiera odbyła się w dniu konklawe, w którym wybrano Leona XIV. Rzeczywistość zaokienna bardzo więc pomogła w odbiorze premierowego spektaklu. Ale ta inscenizacja jest wystarczająco sugestywna, by skłaniać do refleksji również podczas prezentacji w innym czasie, w którym nie będzie już tak aktualnego odniesienia w świecie realnym.
Można powiedzieć, że Łaskawość Tytusa jest ostatnią operą Mozarta. Wprawdzie w niecały miesiąc po jej prapremierze odbyła się prapremiera Czarodziejskiego fletu – chronologicznie ostatniej Mozartowskiej premiery operowej, to obie powstawały mniej więcej równolegle. Kończenie Łaskawości…, na tydzień przed premierą, przebiegało w pośpiechu. Jak pisze Piotr Kamiński w Tysiąc i jedna opera odbiło się to na jakości. Jest to, cytując Kamińskiego, „porażka niepozbawiona zalet”.
Dyrygent Benjamin Bayl, który objął kierownictwo muzyczne Łaskawości… w WOK potrafił wydobyć z tej partytury wszystko, co najlepsze. Zapewne nie bez znaczenia jest fakt, że to już czwarta inscenizacja tej opery, którą dyryguje. I kolejna współpraca z Orkiestrą Instrumentów Dawnych Warszawskiej Opery Kameralnej Musicae Antiquae Collegium Vaesoviense (MACV), której muzycy i ten australijsko-holenderski maestro świetnie się rozumieją.
Soliści premierowego spektaklu byli międzynarodowi: Uwe Stickert – Tytus, Serena Farnocchia – Vitellia, Adanya Dunn – Sesto, Jan Jakub Monowid – Annio, Magdalena Stefaniak – Servilia, Artur Janda – Publio.
(Wahałam się, czy w ogóle wspominać o nagłej niedyspozycji jednego ze śpiewaków, notabene filaru obsady każdego spektaklu w Warszawskiej Operze Kameralnej. Takie incydentalne sytuacje, siłą rzeczy, zapisują się w pamięci widzów, ale tylko tych, którzy byli ich świadkami. Dla tych, którzy wybiorą się na kolejne spektakle Łaskawości… w WOK jest to informacja bez znaczenia).
Z wyjątkiem niemocy wokalnej, która przydarzyła się jednemu soliście, zrekompensowanej przez niego w pewnej mierze bardzo dobrym aktorstwem, pozostali śpiewacy byli w jak najlepszej formie. Ogólne wrażenie z premiery jest zdecydowanie na plus!
Słowa uznania należą się, jak zawsze, świetnie przygotowanemu przez Krzysztofa Kusiela-Moroza Zespołowi Wokalnemu Warszawskiej Opery Kameralnej, który ma tu również wiele zadań choreograficznych. W przedstawieniu bierze też udział sześcioro tancerzy i jeden szczudlarz. Widowiskową, a zarazem nieprzytłaczającą choreografię ułożyła Paulina Andrzejewska-Damięcka. Kostiumy, na które patrzy się z przyjemnością, zaprojektowała Sabina Czupryńska.
Premiera Łaskawości Tytusa w Warszawskiej Operze Kameralnej zainaugurowała 34. Festiwal Mozartowski w Warszawie (8 maja – 6 lipca 2025).