Konrad Hetel Koło Sprawy Bożej, reżyseria Radek Stępień
Premiera 14 października 2022 na scenie Stara Apteka teatru Wybrzeże w Gdańsku
Pokaz na pierwszych Lamentacjach w Warszawie 13 kwietnia 2025
Obsada: Michał Jaros – Adam Mickiewicz, Paweł Pogorzałek – Juliusz Słowacki, Robert Ciszewski – Seweryn Goszczyński, Maciej Konopiński – Andrzej Towiański, Karolina Kowalska – Celina Mickiewiczowa, Joanna Kreft-Baka – Karolina Towiańska
Przypomnijmy: Koło sprawy Bożej to inaczej towiańczycy, czyli m.in. polscy emigranci w Paryżu po powstaniu listopadowym 1830, skupieni wokół Andrzeja Towiańskiego. Według jednych charyzmatycznego mistyka, według innych wręcz szarlatana. Towiański był twórcą i przywódcą ruchu religijnego o nazwie Koło sprawy Bożej, który miał znamiona sekty. Głosiła ona bliskie nadejście Królestwa Bożego na Ziemi i doniosłą rolę, jaką miały w tej nowej epoce odegrać trzy narody: polski, żydowski i francuski. Do grona wyznawców tej idei udało się Towiańskiemu skaptować Adama Mickiewicza, jego chorą psychicznie żonę Celinę, Juliusza Słowackiego i Seweryna Goszczyńskiego.

Wszyscy wyżej wymienieni i żona Towiańskiego, która była jego prawą ręką, są bohaterami sztuki Konrada Hetela. Jej akcja rozgrywa się w ciągu jednej nocy na strychu paryskiej kamienicy. W oparach haszyszu (tak!) odprawiają dziady. Punktem kulminacyjnym spotkania jest inicjatywa napisania listu do cara o treści wiernopoddańczej, z którą, ma się rozumieć, wychodzi Towiański. Staje się to przyczyną ostrej kłótni zebranych o stosunek Polaków do Rosji, świata i siebie samych.
Uwagę reżysera spektaklu zwróciło podobieństwo nastrojów wśród emigracji polistopadowej do współczesnych sporów ideowych i politycznych w Polsce. Położył akcent na mechanizmy manipulacji, na przekabacanie…
Przedstawienie ogląda się z zainteresowaniem. Dobremu odbiorowi pomaga realistyczna scenografia ze stropem, podłogą i słupami z bejcowanego drewna wyglądającymi, wypisz wymaluj, jak na autentycznym strychu. Do scenografii przyłożył rękę sam autor Koło sprawy Bożej. To nieczęsto zdarzająca się okazja wejścia tak głęboko w wyobraźnię dramatopisarza.
Zaskoczeniem jest, wyjaśniająca się dopiero w finale, koncepcja dramaturgiczna tej sztuki. Robi ona wrażenie, które pozostaje z widzem jeszcze przez jakiś czas po wyjściu z teatru.
W ramach Lamentacji spektakl został zagrany na Scenie Kameralnej Teatru Polskiego. Mnie szczęśliwym trafem przypadło miejsce w ostatnim rzędzie niedużego balkonu, w swoistym kąciku. Dawało to poczucie przebywania na rzeczywistym strychu. Wydawało mi się nawet, że czuję charakterystyczny zapach unoszący się zazwyczaj na poddaszu.
Aktorstwo – bez zarzutu. To udane przedstawienie!