Międzynarodowy Konkurs Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki w Rzeszowie (20 – 27 września 2019) będzie rozgrywany w 2 kategoriach: fortepian i kameralne zespoły instrumentalne.
Nie ma ograniczeń wiekowych! Uczestnicy mogą wybierać utwory z twórczości 50 polskich kompozytorów tworzących w XIX i XX wieku.
Termin nadsyłania zgłoszeń upływa 23 czerwca 2019 r.
Organizatorem konkursu jest Instytut Muzyki i Tańca, współorganizatorem i miejscem przesłuchań Filharmonia Podkarpacka im. Artura Malawskiego w Rzeszowie.
Koncert laureatów zostanie powtórzony 29 września 2019 r. w Filharmonii Narodowej w Warszawie.
Poszukiwanie brylantów
Rozmowa z prof. Jarosławem Drzewieckim, przewodniczącym jury I Międzynarodowego Konkursu Muzyki Polskiej im. Stanisława Moniuszki w Rzeszowie.
Alina Ert-Eberdt: Brak limitu wieku może sprawić, że w szranki z utalentowanymi, ale jeszcze niemającymi warsztatu nastolatkami staną dojrzali muzycy. Jaką miarą będą się posługiwać jurorzy?
Prof. Jarosław Drzewiecki: Postanowiliśmy stworzyć odmienny od innych konkurs, w którym priorytetami będą dzieło i muzyka polska, a nie większa lub mniejsza wirtuozeria wykonawcy. Chcemy dzięki temu konkursowi dotrzeć do szerokiego kręgu melomanów zainteresowanych muzyką kompletnie nieznaną a wartościową.
Szczególnie wysoko oceniana będzie pomysłowość w tworzeniu dramaturgii występu i oryginalność w doborze repertuaru. Artysta, który ma rozwiniętą wyobraźnię może bardzo atrakcyjnie przedstawić każde dzieło i nie jest to zależne od wieku. Jestem pewien, że wszyscy muzycy zakwalifikowani do publicznego etapu konkursu reprezentują wystarczający poziom techniczny i o nim nie będziemy dyskutować.
Większość kompozycji konkursowych nie ma tradycji wykonawczych i to daje ogromne możliwości uczestnikom. Udźwięcznienie zapisu nutowego sprzed 100, a nawet 200 lat można porównać jedynie ze zdobyciem nowych lądów czy odkryciem dziewiczych miejsc na ziemi. Wykonawca czuje się jak kompozytor tworzący muzykę, której nikt jeszcze nie słyszał. Powstaje nowa przestrzeń dźwiękowa, która w swej konstrukcji brzmieniowej może być genialna. My nie wiemy, czy wśród setek nieznanych dzieł nie ma prawdziwych brylantów. To przecież pasjonująca przygoda dla muzykologów, muzyków, krytyków muzycznych, kompozytorów czy melomanów. Jestem pewien, że widownia w czasie przesłuchań konkursowych będzie pełna publiczności spragnionej odkryć.
W ramach popularyzacji muzyki polskiej planujemy stworzyć równoległe jury oceniające online, złożone z młodych kompozytorów, krytyków muzycznych i osób piszących o muzyce. Powinniśmy wszyscy promować tezę, że „Najpiękniejsza jest muzyka polska”.
W drugim etapie należy wybrać utwór z tych bardziej znanych, występujących w polskim szkolnictwie muzycznym np. z twórczości Paderewskiego, Bacewicz, Szymanowskiego, Góreckiego, Kisielewskiego czy Lutosławskiego oraz dla kontrastu z tzw. listy „mniej znanej”.
Przygotowanie przez każdego z uczestników jednego z 14 niewykonywanych koncertów fortepianowych sprawi, że zaczną one być grane najpierw w polskich filharmoniach, a w przyszłości i poza granicami Polski.
Konkurs Muzyki Polskiej jest dopiero pierwszym krokiem do przywracania skarbów naszej muzyki. To zabrzmi podniośle, ale promocja rodzimej twórczości muzycznej i tożsamości narodowej jest naszym moralnym obowiązkiem. Nikt za nas tego nie zrobi.
Muzyce polskiej, szczególnie XIX wieku są potrzebne nagrania cyfrowe, wykonania publiczne i promocja zewnętrzna. Polska muzyka kameralna, wokalna i fortepianowa XIX wieku jest naprawdę piękna, tylko dajmy jej szansę.
Ideą konkursu jest wydobycie z niepamięci polskich kompozytorów, którzy na pamięć zasługują. Organizatorzy przedstawiają uczestnikom listę składającą z 50 nazwisk, z których większość z rzadka lub wcale nie pojawia się na afiszach sal koncertowych nawet w Polsce, a cóż mówić o świecie. Jak ta lista się krystalizowała? Czy były nazwiska, z których potem organizatorzy zrezygnowali?
Rzeczywiście, mamy poczucie, że dokonana selekcja 50 nazwisk jest niedoskonała, ale jesteśmy w procesie i wierzę, że za 2 lata będzie inna pięćdziesiątka, i w ten sposób dotrzemy do większości polskich kompozytorów. W pierwszym konkursie staraliśmy się zaprezentować twórców, którzy pisali utwory na zestawy kameralne lub na fortepian. Muszę potwierdzić, że niektóre nazwiska przekonywały nas bardziej, a inne mniej. Może w przyszłości wprowadzimy punkt w regulaminie, który da wykonawcom całkowitą dowolność wyboru, inspirując do samodzielnych poszukiwań. Wiem z własnego doświadczenia, że artyści zyskają grając polską muzykę, szczególnie dla publiczności zachodniej, która jest bardzo ciekawa wszelkich nowinek.
Co Panu osobiście, sprawiłoby największą radość związaną z nowym konkursem?
Myślę, że największą radość sprawiłoby mi odkrycie dzieł, które w inny sposób nie zostałyby zaprezentowane publicznie. Może cykle fortepianowe Antoniego Kątskiego, Raula Koczalskiego, Józefa Krogulskiego czy Artura Malawskiego znajdą wspaniałych interpretatorów?
Zależy mi bardzo, aby wszyscy: uczestnicy, jurorzy, publiczność i krytycy muzyczni z otwartym sercem poszukiwali nowych utworów, wychodząc z założenia, że nie ma takiej kompozycji, której nie można byłoby pięknie zagrać. Byłbym naprawdę szczęśliwy, gdyby po kolejnych Konkursach Muzyki Polskiej, ich uczestnicy tworzyli sobie listy utworów, które trzeba i warto mieć w repertuarze.
Reprodukcja okładki na stronie głównej – Album de Mai: Scènes romantiques pour piano: op.10. No 4, Barcarolle, Ed. Bote & G. Bock (ok. 1890) J. J. Paderewski / domena publiczna; źródło: Biblioteka Narodowa (Polona)