Mój syn – recenzja. Reżyseria i współautorstwo scenariusza – Christian Carion. W rolach głównych: szkocki aktor James McAvoy i Brytyjka Claire Foy – zdobywczyni Złotego Globu i nagrody Emmy dla najlepszej aktorki za rolę młodej królowej Elżbiety II w serialu The Crown.
Mężczyzna, którego 7-letni syn zaginął bez wieści, podejmuje się wobec bezsilności policji odnalezienia chłopca na własną rękę. Podejrzewa, że dziecko zostało porwane.
Tyle mniej więcej wiedział aktor grający główną rolę. Do ostatniego dnia zdjęć nie miał scenariusza w ręku. Nie powiedziano mu nawet, jak ta historia ma się skończyć. Jego gra w każdej scenie jest spontaniczną reakcją na sytuacje, w których postawił go reżyser. Dowodem, że nie ma w tym żadnej ściemy, są dialogi. James McAvoy na kwestie partnerujących mu aktorów, którzy znali scenariusz, często reaguje słowami: „aha”, „mhm”, „ok”. Dopiero po zebraniu myśli odpowiada na pytania.
Wydaje mi się, że nie odczuwałabym tak mocno emocji głównego bohatera, gdyby ten film został nakręcony normalnie.
Claire Foy, grająca byłą żonę głównego bohatera, matkę ich zaginionego dziecka, otrzymała coś w rodzaju konspektu scenariusza. Wiedziała, co reżyser chce uzyskać, ale to, co ona ma mówić i jak się zachowywać, żeby poprowadzić scenę, zależało już tylko od niej.
Mój syn jest thrillerem. Kulminacyjnej sceny ukazującej, do czego potrafi posunąć się zrozpaczony rodzic, żeby ratować swoje dziecko, nie zdzierżyłam. Zamknęłam oczy. A przydałoby się i zatkać uszy. Pytanie, czy ona musiała być aż tak makabryczna – pozostawiam otwarte.
Tajemnica zniknięcia chłopca trzyma widza w napięciu do końca. Film ma dobre tempo, dużo się dzieje, czas szybko płynie. Główna w tym zasługa Jamesa McAvoya, który doskonale poradził sobie z improwizacją. Gdyby jego zachowanie nie wypadło wiarygodnie, autorska metoda Christiana Cariona, którą ten reżyser nazwał «zaaranżowaną improwizacją», spaliłby na panewce.
Mój syn jest remake’em francusko-belgijskiego filmu Mon garçon z 2017 r. tego samego reżysera. Była to również «zaaranżowana improwizacja» . Nowa wersja, z podkręconym dramaturgicznie scenariuszem, jest brytyjsko-francusko-niemiecką koprodukcją. Akcja tym razem toczy się w Szkocji. Wartością dodaną są szkockie plenery: charakterystyczne góry, drogi wijące się u ich podnóża i wzdłuż wybrzeża. Film kręcono późną jesienią. Występujące o tej porze roku światło idealnie współgra z klimatem filmu.
Ze względu na wyjątkową realizację, Mój syn jest pozycją obowiązkową dla szanującego się kinomana, zwłaszcza dla amatorów dreszczowców.
Zdjęcia – materiał prasowy dystrybutora/Best Film Co