Niech to diabli – recenzja

Niech to diabli – recenzja

Niech to diabli, reżyseria i współautorstwo scenariusza Louise Courvoisier, drugi scenarzysta – Théo Abadie.
W rolach głównych młodociani aktorzy: Clément Favreau, Maïwene Barthelemy, Luna Garret.

Udany film o dojrzewaniu francuskich nastolatków. Młoda reżyserka – w momencie kręcenia zdjęć trzydziestolatka, dziś 31-letnia – była już nagradzana za swoje poprzednie filmy. Niech to diabli, które miały premierę na ubiegłorocznym festiwalu w Cannes też już zdobyły nagrody: w sekcji najlepszy film i nagrodę publiczności na MFF w Valladolid 2024 oraz dwie nominacje do Cezarów: za najlepszy scenariusz i dla najbardziej obiecującej aktorki – Maïwene Barthelemy. (Zbliżająca się ceremonia rozdania Cezarów odbędzie się 28 lutego 2025).

Niech to diabli. Clément Favreau i Luna Garret – odtwórcy głównych ról. Fot. materiał prasowy Aurora Films

 

Na miejsce realizacji Niech do diabli  Louise Courvoisier wybrała środowisko, w którym dorastała i zna je jak własną kieszeń. Jest to region Franche-Comté, słynący z produkcji wyśmienitego sera, wyrabianego wyłącznie z mleka od krów ras Montbéliard i Pie rouge de l’Est. Bydło tej rasy wypasane jest na kwietnych łąkach. Zwierzęta są dokarmiane głównie paszą pochodzącą z tego samego regionu. Mleko pachnie kwiatami, a więc i w serze, który ma kilkadziesiąt odmian, wyczuwa się kwiatowe, a także owocowe aromaty.

Zdecydowałam się w tym miejscu wtrącić dwa cudze wrażenia, odniesione bezpośrednio po obejrzeniu Niech to diabli. Dotyczą one sera, a nie filmu. Mimo że są skrajne, do obu się przychylam. Autora jednej opinii film zachęcił do odwiedzenia regionu Franche-Comté. Wizyty w serowarniach i pokazy kluczowej czynności w wytwarzaniu Comté należą do atrakcji turystycznych. Nie mówiąc już o degustacjach. A inna osoba, wychodząc z sali kinowej, zadeklarowała, że nie weźmie już do ust żółtego sera.

Wrócę do tego dalej, już w kontekście filmu, ale najpierw zarys fabuły. Osiemnastolatek, syn właściciela maleńkiej wytwórni sera Comté, czas wolny od pomagania ojcu, spędza na imprezowaniu z rówieśnikami. Kiedy ojciec ginie w wypadku, chłopak musi sam, bo matki nie ma, zaopiekować się kilkuletnią siostrą. (To właśnie ta mała grająca siostrę, dostała nominację do Cezara). Podejmuje się prac w cudzych serowarniach i ze wszystkich wylatuje. Pewnego dnia dowiaduje się o konkursie na najlepszy ser Comté, w którym nagrodą jest trzydzieści tysięcy euro. Mimo że nie ma dużego pojęcia, jak się ten ser robi (ojcu pomagał bez zaangażowania, właściwie od niechcenia) postanawia stanąć w szranki.
Choć jego postępowanie wiele razy zasługuje na skarcenie, budzi on sympatię. Widz od początku staje po jego stronie.
Niech to diabli. Clément Favreau. Tyłem małoletnia Maïwene Barthelemy, która za tę rolę otrzymała nominację do Cezara. Fot. materiał prasowy Aurora Films

Niech to diabli. Clément Favreau. Tyłem małoletnia Maïwene Barthelemy, która za tę rolę otrzymała nominację do Cezara. Fot. materiał prasowy Aurora Films

Trochę też robi się go żal, bo ma życiowego pecha. Za cokolwiek by się nie zabrał, nie wychodzi mu. To właśnie do jego pecha odnosi się tytuł Niech to diabli.

Walorem filmu jest fakt, że scenariusz nawiązuje do prawdziwego życia młodzieży w krainie sera Comté – przysmaku Francuzów, zresztą nie tylko ich. Reżyserka i scenarzystka w jednej osobie, tworząc bohaterów, częściowo sportretowała swoich kolegów ze szkolnych lat.
Przed premierowym pokazem w Cannes  powiedziała: „Chciałam sfilmować rzadko przedstawianych w filmach młodych ludzi, którzy mają trudniejszy start od wielu swoich rówieśników. A przede wszystkim namalować ich pozytywny i zniuansowy portret »od środka«”.
I to się jej bardzo dobrze udało. A ukazanie w tym kontekście powstawania dojrzewającego sera, w moim odbiorze, nabiera dodatkowo symbolicznego znaczenia.

Na koniec obiecane wyjaśnienie skrajnych opinii o serze Comté, wyrażonych po obejrzeniu Niech to diabli. Sposób, w jaki sobie radzą, a właściwie nie radzą z jego wytwarzaniem bohaterowie filmu, rzeczywiście pozostawia wiele do życzenia, jeśli idzie o higienę. Ale bez obaw. Certyfikowane zakłady produkujące Comté ściśle jej przestrzegają.

Segregator Aliny Ert-Eberdt

realizacja: estinet.pl