Queer, reżyseria Luca Guadagnino
Scenariusz na podstawie powieści Williama S. Burroughsa pod takim samym tytułem – Justin Kuritzkes
W rolach głównych: Daniel Craig, Drew Starkey
Notabene, Craig nie dostał Złotego Globu dla najlepszego aktora w dramacie, a do Oscara dla aktora pierwszoplanowego nawet nie otrzymał nominacji. I słusznie, ta rola w ogóle nie wytrzymuje porównania z kreacją Adriena Brody’ego w Brutaliście.
Choć Queer został podzielony na kilka odrębnych części, których akcja rozgrywa się w różnych miejscach, mnie się ten film się dłużył. Opowiadana na ekranie historia mnie nie porusza. Co więcej, nie przekonuje. Na oko trzydziestolatek, którego pożąda „Bond” sprawia wrażenie, że wchodzi w intymne relacje ze starszym od siebie o parę dekad mężczyzną bardziej z ciekawości niż dla przyjemności. Ledwie że toleruje karesy, którymi obdarza go podstarzały kochanek.
Jedynym dla mnie walorem tego filmu są zdjęcia. Za kamerą stał pochodzący z Tajlandii Sayombhu Mukdeeprom – doświadczony operator zarówno w pełnometrażowych fabułach, jak i w krótkich filmach oraz w dokumentach.

W ścieżce dźwiękowej, oprócz muzyki napisanej specjalnie do tego filmu, w tym utworu Caetano Veloso, są przeboje: All Apologies Sinéad O’Connor, Come As You Are i Marigold Nirvany, Musicology Prince’a i Leave me Alone New Order – co dla fanów tych wokalistów może być zachętą, ale filmu nie ratuje.
Queer Luki Guadagnino poprzedziła niedokończona ekranizacja tej samej powieści Burroughsa, której reżyserii zgodził się podjąć w 2010 roku amerykański aktor Steve Buscemi. Do roli Williama Lee miał wówczas zostać zaangażowany Stanley Tucci, którego obecnie możemy oglądać w jednej z głównych ról w filmie Konklawe. Można spekulować, czy projekt został porzucony, czy efekt finalny okazał się niezadowalający, w każdym razie do premiery nie doszło.
Ekranizacji Gaudagnino do filmów znaczących ja też nie zaliczam.