Sługi wojny to thriller o bioterroryzmie. Historia opowiedziana w filmie jest fikcją, ale prawdziwe są niektóre wydarzenia, które stały się kanwą scenariusza. Współscenarzystami są Maciej Strzembosz i Mariusz Gawryś, reżyser filmu. W prawie całej obsadzie aktorzy o nieopatrzonych twarzach, co w tej historii jest dla mnie atutem. Na ekranie oglądamy pełnokrwiste postacie, którym się wierzy, a nie aktorów grających kolejne role.
W parę głównych bohaterów, dwojga policjantów prowadzących śledztwo w sprawie morderstwa profesora transplantologii, specjalizującego się w przeszczepach szpiku, wcielili Piotr Stramowski i Maria Kania (na zdjęciach powyżej). Poboczny wątek związku, który ich łączy, jest zarysowany bardzo prawdziwie. Mocne są sceny erotyczne, ale jak twierdził Andrzej Żuławski: „albo w filmie jest seks, albo nie ma filmu”. W Sługach wojny wszystko dzieje się z wyczuciem realizmu. Wulgaryzmy są tam, gdzie powinny być i ani trochę nie rażą.
Sługi wojny były kręcone we Wrocławiu, co dla wielbicieli tego miasta, do których ja też należę, jest dodatkowym walorem.
Fot. Robert Pałka/materiał prasowy Kino Świat