Palm Springs – recenzja

Palm Springs – recenzja

Palm Springs to amerykańska komedia science fiction. Na ostatnim festiwalu w Sundance od jury nagrody nie dostała, ale pobiła rekord sprzedaży ustanowiony na tym festiwalu. Wprawdzie została kupiona tylko o niecałego dolara więcej od poprzedniego rekordzisty, za 17 i pół miliona dolarów i 69 centów, ale «najdrożej sprzedany film w historii Festiwalu w Sundance» to brzmi! Rekomendacja polskich dystrybutorów, szczególnie motto „Żyj jakby jutra nie było” też brzmi zachęcająco. Gutek Film & Monolith Films streszczają Palm Springs tak: beztroski chłopak i zdeklarowana singielka są uwięzieni w pętli czasu i w kółko przeżywają ten sam dzień. Realizują szalone pomysły, przeżywając odjechany romans…

Palm Springs. Cristin Milioti i Andy Samberg.

Palm Springs – prawie 100% na Rotten Tomatoes!

W polskich napisach wielokrotnie pojawia się słowo «porąbany» i według mnie to ono krótko i węzłowato opisuje ten film. Można też użyć uczonego słowa «purnonsens», ale w moim odbiorze to niczego nie zmienia. Mój stosunek do Palm Springs jest daleki od zachwytu, mówiąc eufemistycznie. O ile sam pomysł na fabułę kupuję, realizacja to nie moja bajka. Nie śmieszą mnie takie gagi jak na przykład ten, w którym Panna Młoda na kilka godzin przed swoim ślubem upada na twarz i wybija sobie przednie zęby; czy ten, w którym rozrywa się ładunkiem wybuchowym żywe zwierzę. Od podobnych chwytów roi się w tym filmie. Oczywiście, to konwencja i kwestia poczucia humoru. Koleżanki i koledzy dziennikarze, z którymi oglądałam Palm Springs co rusz wybuchali śmiechem. Muszę przyznać uczciwie, że i ja się dwa razy szczerze zaśmiałam. Nie tyle za sprawą twórców filmu, co polskiego tłumacza dialogów. Mam na myśli porównanie: „ulotny jak ulotka” i skwitowanie płomiennego wyznania miłosnego słowami: „Kropka z przytupem”, jak również następujące potem doprecyzowanie: „Kropka z przytupem to wykrzyknik”.
Ci, którzy oczekują na ekranie seksu – nie będą zawiedzeni. Pojawia się on w wielu scenach. Sporo się też o  nim mówi, ale już nie tak finezyjnie, jak we wspomnianym wyżej sformułowaniu.

Palm Springs, reż. Max Barbakow

W środku Andy Samberg (w kolorowej koszuli)
Palm Springs. Cristin Milioti

Cristin Milioti

Parę głównych bohaterów grają Andy SambergCristin Milioti, znani widzom amerykańskich seriali Brooklyn 9-9 (Samberg) i Fargo (Milioti). Ja zobaczyłam ich po raz pierwszy. Nie wywarli na mnie dużego wrażenia, podobnie jak reszta obsady, którą tworzą też nieznani mi amerykańscy aktorzy telewizyjni. Może dlatego, że nie znam ich wcześniejszych dokonań, nie mogę docenić tego, co pokazują w Palm Springs. Andy Samberg jest nie tylko aktorem. To również komik, raper i scenarzysta. On także jest współproducentem Palm Springs.
Według dystrybutorów, „Palm Springs to komedia idealna na czasy, gdy wszystko wydaje się bez sensu i być może najlepszym rozwiązaniem jest szalona impreza”.
Bohaterka grana przez Milioti mówi w pewnej chwili: „Zmarnujmy trochę czasu”. Tak samo myślę o tym filmie.

Zdjęcia – materiały prasowe Gutek Film

Segregator Aliny Ert-Eberdt

realizacja: estinet.pl